Przejdź do głównej zawartości

Ciasteczka

Święta idą do nas wielkimi krokami i to o wiele szybciej niż zwykle! Najkrótszy możliwy Adwent w niedzielę dobiega końca i już w poniedziałek radować się będziemy z narodzin Małego Jezuska.

Zjedzie się rodzina, odwiedzą nas znajomi - nic dziwnego, że większość naszych przygotowań do tych Świąt spędzamy w kuchni... Wprowadzając dzieci w Bożonarodzeniowe tradycje - grupa Żabki dzisiaj również postanowiła upiec pierniczko - ciasteczka.


Może nie dla gości, tylko dla samych siebie... ale o sobie także należy pamiętać w te święta i zrobienie sobie małego prezentu jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziło. Zatem skoro już każde dziecko przyniosło do przedszkola to, co tam mamie w kuchni zostało, to zabraliśmy się za ważenie i mierzenie - hm... pieczenie nie jest takie łatwe jak się wydawało.


Ciągle trzeba było liczyć... (bo jeśli waga pokazuje 350g, a my chcemy 500g to trzeba dosypać, czy ubrać? To nie takie proste, jakby się dorosłym wydawało). Tym bardziej cieszymy się, że to, co nam wyszło, dało się zjeść.


Chociaż wcale jeść nam się nie chciało - bo to nie były ciastka, tylko dzieła sztuki! Bałwanki, reniferki, serduszka, gwiazdeczki - mnogość kształtów i form doprowadzała do zawrotów głowy prawie tak samo bardzo, jak zapach przyprawy korzennej, która powodowała u dzieci zadawanie pytań z prędkością odrzutowca: "Już?", "A kiedy będą?", "A za ile?", "A może jednak już?".


Wszyscy dzisiaj mieliśmy lekcję cierpliwości. Tyle gadania, a już w sumie na drugie śniadanie wszyscy kruszyli po stolikach chrupiącymi wypiekami. Pani schowała trochę tych pyszności na piątek, by było czym zagryzać opłatek... A w domu macie tak samo?


Maluchy kroją pieczarki i wyjadają paluchami surowe ciasto na sernik z misek? Dzieci są największym cudem tego świata - wprowadźmy je w nasz świat świątecznych przygotowań, a w zamian za odrobinę bałaganu i niekontrolowanego chaosu zyskamy coś bardzo cennego... chociażby lekcję cierpliwości :)