Przejdź do głównej zawartości

Wycieczka do stolicy Pyrlandii

Do wieczora aż od rana
dziś wycieczka do Poznania.
Dzieci były na stadionie,
lecz było bardzo spokojnie.


Dzieci stały zadumane,
trochę zdezorientowane,
to jest sprawa bardzo śliska...
"Stadion większy od boiska!"
- chórem nagle powiedziały -
"Szkoda, że tu nie ma mamy"
Dla tysięcy ludzi miejsc,
każdy może tutaj wejść.
Tylko bilet trzeba mieć
by oglądać jutro mecz!


Znów w autobus i jedziemy
dokąd? Zaraz się dowiemy.
Już jesteśmy, wychodzimy
Mnóstwo zwierząt tu widzimy!


Śliczne ptaki i motyle,
małpy - i to jest ich tu aż tyle!
Słonie nawet widzieliśmy,
u tygrysów też byliśmy.
Ktoś się bał, odwracał głowę,
inny w kraty wstawiał nogę.


Ale jakoś cali, zdrowi
czas daliśmy spacerkowi.
Brzegiem Malty, w słońcu
nie myśleliśmy o końcu.


Coś zjedliśmy i jedziemy
piękną ciuchcią - wszyscy wiemy,
że tam przy ostatniej stacji
poczuć da się smak wakacji -
znów szaleństwo, zabaw moc
huśtawki, zjeżdżalnia i koc.
Wymęczeni lecz szczęśliwi
w autobusie ledwo żywi...




Ale oto w brzuchu gra
- czas już na Mc'Donalda!
I tak wieczór zastał nas,
do domu już wracać czas!